ZALOGUJ
 
jako Użytkownik »

jako Opiekun »
Podziel się
Facebook
Instagram
Pinterest

Archeopark. Osada starożytnego hutnictwa żelaza

Od momentu wygaszenia wielkiego pieca i unieruchomienia zakładu zieleń stopniowo zaczęła wkradać się w jego obszar. W taki sposób przyroda symbolicznie odbierała sobie to co przed laty człowiek wydarł jej pod budowę przemysłu. Teren, na którym znajdowały się niegdyś magazyny rudy żelaza porósł dziki las. Organizując przestrzeń Muzeum, zdecydowaliśmy się wykorzystać tą... przeczytaj wszystko »
Adres
Muzeum Przyrody i Techniki "Ekomuzeum" im. prof. Jana Pazdura w Starachowicach
ul. Wielkopiecowa 1 (wejście od ulicy Marszałka Piłsudskiego 95)
27-200 Starachowice
Świętokrzyskie
dostępność
dostępność
sesja zdjęciowa
sesja zdjęciowa
ceremonia ślubna
ceremonia ślubna
Dzień tygodnia Godziny otwarcia
wtorek
08:00 - 16:00
środa
08:00 - 16:00
czwartek
08:00 - 17:00
piątek
08:00 - 16:00
sobota
10:00 - 16:00
niedziela
10:00 - 16:00
Święta Godziny otwarcia
2024.04.01 (poniedziałek) x
2024.05.01 (środa) x
2024.05.03 (piątek) x
2024.05.19 (niedziela) x
2024.05.30 (czwartek) x
2024.08.15 (czwartek) x
Bilety
1 kwietnia - 31 października
normalny 20.00 PLN
ulgowy 12.00 PLN
dzieci bezpłatnie do lat 7

Od momentu wygaszenia wielkiego pieca i unieruchomienia zakładu zieleń stopniowo zaczęła wkradać się w jego obszar. W taki sposób przyroda symbolicznie odbierała sobie to co przed laty człowiek wydarł jej pod budowę przemysłu. Teren, na którym znajdowały się niegdyś magazyny rudy żelaza porósł dziki las.

Organizując przestrzeń Muzeum, zdecydowaliśmy się wykorzystać tą enklawę zieleni aranżując w jej obrębie osadę dymarską sprzed dwóch tysięcy lat. Stopniowo powstawały kolejne stanowiska składające się na to co nazywamy – stale rozrastającym się – Archeoparkiem.

  Najważniejsze miejsce w osadzie stanowi piecowisko dymarskie, czyli zespół zrekonstruowanych pieców tzw. szybowych – kotlinkowych. Te ostatnie składały się z kotlinki, a więc zagłębienia w ziemi o średnicy ok. 50 cm., do którego w trakcie wytopu zbierał się żużel oraz szybu zbudowanego z glinianych cegieł wewnętrznie wzmacnianych słomą. Do wnętrza kotlinki ładowano naprzemiennymi warstwami materiał wsadowy – węgiel drzewny i rudę żelaza. Niezbędnym elementem pieca były otwory nadmuchowe przez które do wnętrza szybu wtłaczano powietrze za pomocą ręcznych miechów. Po zakończeniu procesu wytopu szyb pieca zostawał rozbity w celu wydobycia z wnętrza łupki żelaza.

W pobliżu piecowiska znajduje się chata o konstrukcji zrębowej mieszcząca warsztat kowalski. Wydobyta z wnętrza łupka żelazna nie była zazwyczaj silnie nawęglona. Dla jej dalszej obróbki niezbędnym było oczyszczenie jej w celu otrzymania jednolitej masy. Czyniono to za pomocą drewnianego młotka i takiegoż kowadła a operacja ta nosiła nazwę cyngowania. Dopiero po jej zakończeniu można było poddać cały urobek odpowiedniej obróbce kowalskiej.

Imponującym obiektem jest chata bursztyniarza zaopatrzona we własne palenisko oraz chata złotnika. W trakcie organizowanych przez nas pokazów swoje miejsce pracy znajdują tam rękodzielnicy wielu specjalności.

Tuż za chatą zaaranżowaliśmy stanowisko archeologiczne, na którym młodzi uczestnicy zajęć warsztatowych stawiają swoje pierwsze kroki w fascynującym świecie odkrywców dawnych kultur.

Osady dymarskie budowane były w bezpośredniej bliskości złóż rudy żelaza. Ich powszechność w rejonie Gór Świętokrzyskich czyniła tereny te największym w barbarzyńskiej Europie zagłębiem metalurgicznym. Nic przeto dziwnego, że dopełnienie tej części Archeoparku stanowi wyrobisko korytarzowe prowadzące w głąb rudonośnego stoku. Ściany boczne zrekonstruowanego chodnika zabezpieczone zostały drewnianymi stemplami.

Przechodzimy do południowej części osady. Jej obszar stanowią dwie grupy zabudowań oddzielonych wolną przestrzenią. Po jednej stronie znajdują się kolejno: chata tkaczki spełniająca rolę warsztatów rękodzielniczych, głównie garncarskich i tkackich; tzw. gospodarstwo domowe, na które składa się chata mieszkalna wraz z najbliższym obejściem. W jego bezpośrednim sąsiedztwie zbudowany został gliniany piec do wypalania ceramiki. Na samym skraju osady umiejscowiliśmy ziemiankę, która tradycyjnie już stała się siedzibą zielarki. Kobieta, którą powszechnie szanowano, ale przed którą też odczuwano respekt a nawet strach.

Archeopark od tej strony zamyka, pogrążona w gęstwinie dzikich zarośli pogańska świątynia, w której odbywają się liczne obrzędy w tym zaślubiny czy modły przed wyruszeniem na wojenną wyprawę.

Jakkolwiek źródła historyczne i archeologiczne nie potwierdziły jak do tej pory obecności rzymskich legionistów na naszych ziemiach to nie oznacza to wcale, że stopa starożytnych Rzymian nigdy tu nie postała. Wystarczy nadmienić tylko o obecności kupców, którzy z prowincji Imperium ciągnęli nad Bałtyk dla pozyskania tak cennego w Cesarstwie „złota północy” czyli bursztynu. Ta wzajemna infiltracja obu kultur wpływała na proces przejmowania wielu wzorców zarówno w sferze materialnej jak i duchowej. Zamieszkujące ziemię polskie ludy kultury przeworskiej stykały się również z rzymianami na drodze militarnej, choćby na terenach dzisiejszych Czech, południowej Słowacji czy Węgier.

Dla pełnego obrazu życia ludności barbarzyńskiej okresie wpływów rzymskich nie mogło zabraknąć zatem obecności –choćby symbolicznej – samych Rzymian. Na terenie naszego Archeoparku pojawiali się oni sporadycznie zrazu zaznaczając swoją obecność przez zbrojną kohortę. Walki legionistów z barbarzyńskimi wojownikami stały się z czasem nieodłączną częścią dorocznego Pikniku Archeologicznego. Zbrojne starcia odbywają się na otwartym terenie stanowiącym namiastkę wielkich pól bitewnych. Z biegiem czasu rzymscy przybysze umacniali się na przeciwległym, wschodnim krańcu Archeoparku, gdzie pod osłoną ziemnych umocnień pobudowali pierwsze obiekty. To tzw. chata legionistów – przyczółek militarnych działań i dalszej ekspansji oraz tzw. chata rzymska – pierwsze świadectwo rzymskiej bliskiej obecności. Dwa światy: Imperium Romanum i Barbaricum stanęły w ten sposób naprzeciw siebie. A wszystko to na zielonym skrawku dawnych magazynów rudy żelaza.

Archeopark w ten sposób stał się nie tylko integralną częścią ścieżki dydaktycznej w naszym Muzeum ale również tętniącą życiem sprzed dwóch tysięcy lat Europą w miniaturze. Warto zobaczyć ten skrawek antycznej przestrzeni a bezwzględnie trzeba przybyć tu w trakcie corocznie organizowanego wiosną Pikniku Archeologicznego „Żelazne Korzenie”.

tekst: Paweł Kołodziejski
foto: Magdalena Gorzkowska, Piotr Mądrach, Zbiory Muzeum Przyrody i Techniki

Komentarze wyświetlą się po weryfikacji przez moderatora, a ocena po zebraniu pięciu komentarzy.