ZALOGUJ
 
jako Użytkownik »

jako Opiekun »
Podziel się
Facebook
Instagram
Pinterest

Lech Majewski „POLANA”

Polana Lecha Majewskiego to instalacja site-specific składająca się z dwóch wideoartów oraz specjalnie zaaranżowanej przestrzeni. To dyptyk składający się z dwu niezależnych opowieści o skrajnie odmiennej dynamice i estetyce. Chociaż nie są bliźniacze, zdają się obrazować ten sam tajemniczy, niepokojący i niedopowiedziany wątek. Bohaterowie owych historii są jakby wyjęci z... przeczytaj wszystko »
Adres
Muzeum Śląskie w Katowicach
ul. T. Dobrowolskiego 1
40-205 Katowice
Śląskie
Dokładne miejsce wystawy
hol centralny
transport publiczny
transport publiczny
parking bezpłatny
parking bezpłatny
dostępność
dostępność
sklep z pamiątkami
sklep z pamiątkami
restauracja
restauracja
Wystawa czasowa: 2024.03.23 - 2025.01.06
Dzień tygodnia Godziny otwarcia
wtorek
10:00 - 20:00
środa
10:00 - 20:00
czwartek
10:00 - 20:00
piątek
10:00 - 20:00
sobota
10:00 - 20:00
niedziela
10:00 - 20:00
Bilety
normalny 29.00 PLN
ulgowy 19.00 PLN
rodzinny 69.00 PLN
grupowy 19.00 PLN
Przewodnik
w języku polskim odpłatnie 129.00 PLN
w języku angielskim odpłatnie 250.00 PLN
w języku francuskim odpłatnie 250.00 PLN
Dodatkowe informacje

Bilet nie obejmuje wstępu na wieżę widokową oraz wystawę "Na tropie Tomka".

Polana Lecha Majewskiego to instalacja site-specific składająca się z dwóch wideoartów oraz specjalnie zaaranżowanej przestrzeni. To dyptyk składający się z dwu niezależnych opowieści o skrajnie odmiennej dynamice i estetyce.

Chociaż nie są bliźniacze, zdają się obrazować ten sam tajemniczy, niepokojący i niedopowiedziany wątek. Bohaterowie owych historii są jakby wyjęci z rzeczywistego bytowania. Tkwią w onirycznym transie bądź pogrążają się bez pamięci w szaleństwie grupowej ekstazy. Wydaje się, że łączy ich nieświadomość miejsca i czasu, w którym się znajdują. Nie dostrzegają dopiero co dokonanej lub właśnie nadciągającej katastrofy. Zanurzeni w nurcie pozornej obecności, nie spodziewają się tego, co wydarzyć się musi, niespodziewanie i nieodwracalnie. Ta ucieczka w celebrację życia nie oddala od tego, co nieuchronne.

Od zarania dziejów ludzkość zgłębiała tajniki istnienia w jego ograniczoności. Tanatos pojawia się w mitologiach, wierzeniach, religiach i nurtach filozoficznych wielu kultur, bez względu na ich czasowe i geograficzne oddalenie. Fatum definiujące koleje życia, zarówno pojedynczego człowieka, jak i całych społeczności, od zawsze budziło lęk i potrzebę obrony. Zadawane pytania, dlaczego akurat tutaj i teraz, i właśnie w taki sposób coś się wydarzyło, wpływając na czyjś los i istnienie, niezmiennie pozostają bez odpowiedzi. Ta trwoga stała się źródłem rytualnych, magicznych praktyk: zaklęć, tańców i noszonych z wielką estymą talizmanów. Wszystko to miało służyć odczynianiu złego uroku, ochronie przed nieszczęściem i odsunięciu momentu ostatecznego odejścia. Tych, którzy już odeszli, żegnano z obrzędowym namaszczeniem, mającym również wspierać zmarłego w przejściu na tę drugą, nieznaną żywym, stronę. W życiu toczącym się powolnym rytmem nie zapominano więc o obecności tego, co nieodwołalne.

Nadejście współczesnej techno-cywilizacji zmieniło znacząco podejście do naznaczonej śmiertelnością ludzkiej egzystencji. Pojawił się kult młodości i spełnienia. Wspominanie o śmierci brzmi jak nieprzyzwoita herezja w kontekście wiary w witalność i cudowną moc postępu, chroniącego przed niedołęstwem i zbyt wczesnym unicestwieniem. Z lękiem omijane są szpitale i hospicja, pogrzeby odbywają się w pośpiechu, bez zadumy i poświęcenia należytej uwagi tym, których już z nami nie ma. Odcinamy się od tej niewygodnej prawdy, zanurzając się w nurt codziennej rutyny. Boimy się śmiertelności i nie chcemy o niej myśleć, aż do czasu, gdy napotkamy w gąszczu życia na ów symboliczny prześwit: niecodzienne wydarzenia, zmieniające spectrum naszego widzenia. Bywają nimi osobiste tragedie, katastrofy wstrząsające zbiorowościami bądź mikroskopijny wirus, który potrafi na długi czas zatrzymać cały rozpędzony świat. Zarazy, które były koszmarem minionych wieków, mogą stać się tu i teraz realnym zagrożeniem. Ostatnie lata pandemii dobitnie pokazały, iż żadna zaawansowana technologia nie jest w stanie uchronić ludzkości przed zagładą.

Nadal ukrywamy śmierć i wypracowaną rutyną ignorujemy jej nadejście. Tymczasem: nos omnes debent mori. Bez świadomości tego, co ostateczne nie można odnaleźć sensu życia. Ta świadomość jest jak rozświetlona polana, zmieniająca perspektywę na otaczającą rzeczywistość, własne życie, osobiste wybory i decyzje. Ucieczka może zagłuszyć lęki i obdarzyć chwilową ulgą, ale też pozbawić szansy zrozumienia samych siebie.

Joanna Szeligowska-Farquhar

Komentarze wyświetlą się po weryfikacji przez moderatora, a ocena po zebraniu pięciu komentarzy.